Świadomie zabijam
rozpoczęty 7 lat temu przez PukPuk
2017-11-11 19:14
Mam dzisiaj dla Was krótką historyjkę ziweńczoną pytaniem.
Mianowicie żyłam zawsze w przekonianiu że Kocha się raz na całe życie, ktoś to we mnie okrutnie zabił- dwa razy, jakiś czas po fakcie starałam się podnieść i kolejny cios. Nie mam problemów z nawiązywaniem kontaktów, jestem otwarta, nie narzekam na brak powodzenia. Jednak widzę przez ten fakt, ile jest nieszczerych Miłości dookoła... facet, który zawsze mnie pociągał, jednak tylko fizycznie proponował mi nie raz seks, chochlik kryje się w fakcie że jest On w związku z kimś, już jakieś siedem lat, kolejny wszedł w nowy związek i również nie miał problemów z zaproponowaniem mi seksu- takich historii mam kilkanaście na karku. Drażni mnie to cholernie, nie prowokuję nikogo, nie daję żadnych sygnałów że jestem na taką umowę chętna, a jednak. Jakieś już pół roku zrobiłam się zimna, zaliczam i odchodzę, nie odbieram ponownych telefonów, nie nawiązuję głębszych kontaktów, dosłonie nie szanuję tych facetów a najzabawniejsze jest to, że mam wrażenie, że lgną jeszcze bardziej, sami się upadlają. Nie chcę tego, po prostu życie mnie jakoś w ten sposób pokierowało, nie potrafię stworzyć związku, nawet chyba tego nie chcę na ten moment, w głowie siedzi mi tylko nieziemska chęć zemsty, której nie potrafię zwalczyć. Zastanawiam się ciągle jak mam kierować swoim życiem żeby nie myśleć o tym, jak bardzo znienawidziłam Miłość. Nie dodałam na początku że przy pierwszym mężczyźnie straciłam dziecko, po tym jak mnie potraktował, zmieszał z błotem- okazało się że jestem w ciąży ale było to już prawdę mówiąc po fakcie, nie jadłam, nie spałam, miałam nawet mały finisz z tabletkami uspokajającymi i karetką więc nie było mi dane donosić. Pogodziłam się z tym jednak w pewnym sensie, w końcu, co za życie miałoby to dziecko? Cofnę się jednak do pytania, jak mam to wszystko uciszyć żeby zmienić swoje życie i skupić się na sobie, wiem jak się wtedy czułam i nie chcę kogoś obciążać w tym samym stopniu, nie potrzebuję Kochać ale zabijać też nie chcę.
Buziaki
Mianowicie żyłam zawsze w przekonianiu że Kocha się raz na całe życie, ktoś to we mnie okrutnie zabił- dwa razy, jakiś czas po fakcie starałam się podnieść i kolejny cios. Nie mam problemów z nawiązywaniem kontaktów, jestem otwarta, nie narzekam na brak powodzenia. Jednak widzę przez ten fakt, ile jest nieszczerych Miłości dookoła... facet, który zawsze mnie pociągał, jednak tylko fizycznie proponował mi nie raz seks, chochlik kryje się w fakcie że jest On w związku z kimś, już jakieś siedem lat, kolejny wszedł w nowy związek i również nie miał problemów z zaproponowaniem mi seksu- takich historii mam kilkanaście na karku. Drażni mnie to cholernie, nie prowokuję nikogo, nie daję żadnych sygnałów że jestem na taką umowę chętna, a jednak. Jakieś już pół roku zrobiłam się zimna, zaliczam i odchodzę, nie odbieram ponownych telefonów, nie nawiązuję głębszych kontaktów, dosłonie nie szanuję tych facetów a najzabawniejsze jest to, że mam wrażenie, że lgną jeszcze bardziej, sami się upadlają. Nie chcę tego, po prostu życie mnie jakoś w ten sposób pokierowało, nie potrafię stworzyć związku, nawet chyba tego nie chcę na ten moment, w głowie siedzi mi tylko nieziemska chęć zemsty, której nie potrafię zwalczyć. Zastanawiam się ciągle jak mam kierować swoim życiem żeby nie myśleć o tym, jak bardzo znienawidziłam Miłość. Nie dodałam na początku że przy pierwszym mężczyźnie straciłam dziecko, po tym jak mnie potraktował, zmieszał z błotem- okazało się że jestem w ciąży ale było to już prawdę mówiąc po fakcie, nie jadłam, nie spałam, miałam nawet mały finisz z tabletkami uspokajającymi i karetką więc nie było mi dane donosić. Pogodziłam się z tym jednak w pewnym sensie, w końcu, co za życie miałoby to dziecko? Cofnę się jednak do pytania, jak mam to wszystko uciszyć żeby zmienić swoje życie i skupić się na sobie, wiem jak się wtedy czułam i nie chcę kogoś obciążać w tym samym stopniu, nie potrzebuję Kochać ale zabijać też nie chcę.
Buziaki