Halina Kruger-Syrokomska, Anna Okopińska, Dobrosława Miodowicz-Wolf, Wanda Rutkiewicz, Alicja Bednarz, Ewa Panejko-Pankiewicz, Joanna Piotrowicz, Kinga Baranowska, Agnieszka Bielecka, Izabela Czaplicka, Aleksandra Dzik, Katarzyna Skłodowska, Małgorzata Jurewicz, Sylwia Bukowicka. Himalaistki, alpinistki, wspinaczki. To o nich jest ta książka. To ich osiągnięcia można podziwiać z pierwszego rzędu, trzymając w rękach tę lekturę. To przepiękna opowieść o tym, że warto podążać za swoimi marzeniami i pokonywać swoje lęki i słabości, by żyć pełną piersią. To również opowieść o tym, że czasami warto się wycofać, kiedy okoliczności nie są sprzyjające, bo w górach wysokich nawet najmniejszy błąd można przepłacić własnym życiem.
Wiele z nich nie wróciło z wyprawy w góry, pozostawiając po sobie dzieci, mężów, rodziców, znajomych. Każda z bohaterek mówi, że to jest silniejsze. Miłość do gór, ta silna więź z nimi, ta nieprzeparta potrzeba przebywania wysoko w górach sprawia, że matki zostawiają dzieci na tydzień, dwa, czasami na miesiąc. Myślą o nich, tęsknią, ale mówią, że kiedy nie są spełnione, to nie czują, że są na swoim miejscu. Czy można je za to winić, że spełniają swoje marzenia? Wszak o mężczyznach himalaistach, którzy także pozostawiają swoje rodziny, żony, dzieci, by wspinać się po górach, nikt złego słowa nie mówi. A jaka to jest niby różnica?
O różnicach pomiędzy himalaistkami, a himalaistami też jest ta książka. Za czasów Haliny Kruger-Syrokomskiej czy Wandy Rutkiewicz kobiety stawiały w górach wysokich pierwsze kroki. Wtedy udowadniały mężczyznom, że one również mogą się wspinać, są twarde, silne, wytrzymałe. Ich sukcesy były również nagłaśniane na cały świat. Obecnie himalaistki mówią o tym, że ich wejścia na wierzchołki gór wysokich nie są już tak spektakularne, ponieważ wspinaczka wysokogórska stała się bardzo komercyjna, a u podnóży gór ustawiają się całe kolejki chętnych do wejścia i to niekoniecznie osób po kursach i instruktażach. Może dlatego te, które naprawdę kochają góry, poszukują szlaków nie tak popularnych i wcale nie najwyższych, ale takich, gdzie ich umiejętności techniczne są na wagę złota. Na wagę zdobycia szczytu.
Jedna z bohaterek książki Anna Okopińska mówi wprost o tym, że wspinaczka na najwyższe szczyty, to nie tylko konfrontacja z własnymi słabościami. To również, a może nawet przede wszystkim, dostosowanie się do panujących warunków, w których na próżno szukać wygód.
„Oczywiście warunki w górach nie są zbyt przyjazne dla kobiet. Trudne są najzwyklejsze zabiegi toaletowe. Nieraz, żeby się wykąpać, chodziłam do lodowcowego strumyka przy temperaturze minus kilkanaście stopni.”
Wyprawa w góry przygotowywana jest przez długie miesiące, a sama wspinaczka też nigdy nie trwa zaledwie kilka dni. Każdego dnia jest się coraz wyżej i wyżej, coraz bliżej szczytu. A kiedy zacznie coś dolegać? Problemy gastryczne? Osłabienie? Ból gardła? W normalnych warunkach z bólem gardła czy przeziębieniem idziemy do lekarza. W wysokich górach trzeba sobie radzić samemu.
„W takich warunkach wspinaczy nękały różne choroby, bo jakimś cudem bakterie z nizin docierają nawet na tak dużą wysokość. Szczególnie dokuczliwe były zapalenia gardła, w wysokogórskich warunkach bardzo trudne do wyleczenia.”
Jednak na taką wyprawę w góry nie wybierze się każdy. Góry można kochać, ale jak mówią himalaistki – to tam człowiek czuje, że żyje.
„Wspinanie w górach najwyższych to pasmo wyrzeczeń. Odpowiadając na pytanie, dlaczego je akceptujemy, powiedziałabym: czasem warto spiętrzyć przed sobą trudności po to, aby je pokonać.”
Wiele z nich nie wróciło z wyprawy w góry, pozostawiając po sobie dzieci, mężów, rodziców, znajomych. Każda z bohaterek mówi, że to jest silniejsze. Miłość do gór, ta silna więź z nimi, ta nieprzeparta potrzeba przebywania wysoko w górach sprawia, że matki zostawiają dzieci na tydzień, dwa, czasami na miesiąc. Myślą o nich, tęsknią, ale mówią, że kiedy nie są spełnione, to nie czują, że są na swoim miejscu. Czy można je za to winić, że spełniają swoje marzenia? Wszak o mężczyznach himalaistach, którzy także pozostawiają swoje rodziny, żony, dzieci, by wspinać się po górach, nikt złego słowa nie mówi. A jaka to jest niby różnica?
O różnicach pomiędzy himalaistkami, a himalaistami też jest ta książka. Za czasów Haliny Kruger-Syrokomskiej czy Wandy Rutkiewicz kobiety stawiały w górach wysokich pierwsze kroki. Wtedy udowadniały mężczyznom, że one również mogą się wspinać, są twarde, silne, wytrzymałe. Ich sukcesy były również nagłaśniane na cały świat. Obecnie himalaistki mówią o tym, że ich wejścia na wierzchołki gór wysokich nie są już tak spektakularne, ponieważ wspinaczka wysokogórska stała się bardzo komercyjna, a u podnóży gór ustawiają się całe kolejki chętnych do wejścia i to niekoniecznie osób po kursach i instruktażach. Może dlatego te, które naprawdę kochają góry, poszukują szlaków nie tak popularnych i wcale nie najwyższych, ale takich, gdzie ich umiejętności techniczne są na wagę złota. Na wagę zdobycia szczytu.
Jedna z bohaterek książki Anna Okopińska mówi wprost o tym, że wspinaczka na najwyższe szczyty, to nie tylko konfrontacja z własnymi słabościami. To również, a może nawet przede wszystkim, dostosowanie się do panujących warunków, w których na próżno szukać wygód.
„Oczywiście warunki w górach nie są zbyt przyjazne dla kobiet. Trudne są najzwyklejsze zabiegi toaletowe. Nieraz, żeby się wykąpać, chodziłam do lodowcowego strumyka przy temperaturze minus kilkanaście stopni.”
Wyprawa w góry przygotowywana jest przez długie miesiące, a sama wspinaczka też nigdy nie trwa zaledwie kilka dni. Każdego dnia jest się coraz wyżej i wyżej, coraz bliżej szczytu. A kiedy zacznie coś dolegać? Problemy gastryczne? Osłabienie? Ból gardła? W normalnych warunkach z bólem gardła czy przeziębieniem idziemy do lekarza. W wysokich górach trzeba sobie radzić samemu.
„W takich warunkach wspinaczy nękały różne choroby, bo jakimś cudem bakterie z nizin docierają nawet na tak dużą wysokość. Szczególnie dokuczliwe były zapalenia gardła, w wysokogórskich warunkach bardzo trudne do wyleczenia.”
Jednak na taką wyprawę w góry nie wybierze się każdy. Góry można kochać, ale jak mówią himalaistki – to tam człowiek czuje, że żyje.
„Wspinanie w górach najwyższych to pasmo wyrzeczeń. Odpowiadając na pytanie, dlaczego je akceptujemy, powiedziałabym: czasem warto spiętrzyć przed sobą trudności po to, aby je pokonać.”
Co tak naprawdę się liczy wysoko w górach?
„W górach bardziej niż siła mięśni liczy się siła woli i wytrzymałość na zimno.”
Takie wyprawy nie są organizowane w pojedynkę. To gra zespołowa, tutaj każdy element musi być odpowiednio dobrany, zgrany, żeby te wszystkie trybiki zadziałały i aby zdobywać kolejne szczyty. To ważne, ponieważ wyprawy wysokogórskie są bardzo drogie. Są nerwy, są sprzeczki pomiędzy kompanami, są czasami nawet większe problemy z uzyskaniem wszelkich wymaganych dokumentów. Jednak ci, którzy jadą w te góry, chcą przede wszystkim na nie wejść. Bez względu na wszelkie niedogodności.
Niegdyś himalaistki wzbudzały ogólne zainteresowanie, wszak był to nie tylko sport ekstremalny, ale przede wszystkim zarezerwowany dla mężczyzn. Dziś kobiety również odnoszą w alpinizmie wiele spektakularnych sukcesów, jednak rzadko kiedy są one wynoszone na piedestał.
„Wtedy kobiece osiągnięcia we wspinaniu budziły ogromne zainteresowanie, patrzono na nas jak na kobiety, które osiągnęły coś niemożliwego, zarezerwowanego dotąd tylko dla mężczyzn.”