Dojrzewając zmieniamy swoje preferencje co do wymarzonego ideału, ale czy pomysł na to co powinno kierować tą delikatną sferą życia jest dla wszystkich jednakowy? Czy zgadzamy się, że jest to przeznaczenie? Czy wierzymy w ślepy los czy raczej szansę na spotkanie tego wyśnionego partnera uzależniamy od naszych decyzji, zaangażowania i starań? Czy uważamy, że miłość przyjdzie do nas niezależnie czy wykażemy się aktywnością czy będziemy po prostu czekać? A może warto nie pozostawiać tak ważnych decyzji przypadkowi i zaufać własnym wyborom?
Fatum, fortuna, karma – dla większości to los kieruje naszym szczęściem
Jako naród znany z romantycznych porywów serca i emocjonalnych uniesień Polacy chęcią wierzą często, że marzenia się spełniają bez jakiejkolwiek ingerencji z naszej strony i podejmowania wyborów. Czasem z pełnym zaufaniem oddajemy stery naszego życia w ręce kapryśnej fortuny, nieprzejednanego fatum czy wracającej karmy. A może, podobnie jak z karierą, wykształceniem czy oszczędnościami, naszym szczęściem wolimy zarządzać sami i zdecydowanie bardziej wolimy mieć wpływ na własne powodzenie? Okazuje się, że wg badania „Przeznaczenie w miłości” przeprowadzonego przez Serwis MyDwoje.pl podchodzimy bardzo otwarcie, ale pozostawiamy sobie „margines bezpieczeństwa”. Aż 41% kobiet i 40% mężczyzn przyznaje, że wierzy w ingerencję siły wyższej w tym temacie, ale jednocześnie nie pozostaje bierna i uważa, że szczęściu należy pomóc aktywnie poszukując partnera, bo jedynie nasze zaangażowanie i świadome aktywność mogą zbliżyć nas do upragnionej osoby, a wiara w przeznaczenie jest motorowerem do pozytywnego myślenia, które jest naszym sprzymierzeńcem na tej drodze. Nieco mniej, bo 38% pań i 33% panów wyznaje z przekonaniem: „nie ważne co zrobię, to co ma być i tak się stanie”. Wolą oni całkowicie oddać swoją przyszłość przeznaczeniu i nie zaprzątać sobie głowy myśleniem „co by było gdyby...” Ta grupa osób z pełnym przekonaniem wierzy, że niezależnie od tego czy będziemy świadomie wybierać miejsca i ludzi, czy też pozostawimy bieg wydarzeń przypadkowi, osoba, którą mamy spotkać pojawi się w naszym życiu – może nawet w zupełnie niesprzyjających okolicznościach.
Kompas rozsądku wybiera co piąty singiel
Rozumowi i własnej inicjatywie woli zaufać w całości tylko mała część zapytanych Singli. Według nich tylko od nas zależy nasza ścieżka życia. My sami jesteśmy w stanie determinować udane związki. Ustalając zasady, wyznaczając cele oraz podejmując odpowiednie decyzje i wykazując inicjatywę jesteśmy w stanie osiągnąć sukces również w tej dziedzinie życia. Warunkiem jest rozsądne podejście i właściwie dobrana strategia. Co jest jednym z ważniejszych jej elementów? Zapewne poznanie nie tylko własnych mocnych i słabych strony, ale również oczekiwań i cech potencjalnego partnera, które będą kompatybilne z naszymi. 15% zapytanych kobiet i 16% mężczyzn uważa, że to wszystko można osiągnąć z mniejszym lub większym trudem polegając jedynie na własnych wyborach i decyzjach. Wierzą oni również, że życie z odpowiednio dobraną osobą, reprezentującą układ określonych cech będzie spokojniejsze i szczęśliwsze niż, gdy o tym zadecyduje przypadek. 6% pań i 11% panów uważa, że przeznaczenie i los to przesądy, które nie przystają nowocześnie myślącym ludziom. Wolą włożyć je między bajki i uznać, że miłość jest w zasięgu ręki, ale musimy w świadomy sposób kierować własnym losem. Im również właściwszy do wskazania kierunku w życiu wydaje się kompas rozsądku. Profesor Geert Hofstede, badający wpływ kultury na wartości społeczne na międzynarodowej skali planowania długofalowego porównał podejście do tradycji i rozumu, umiejscowił Polaków wśród społeczeństw normatywnych, zachowawczych i przywiązanych do tradycji i religii, podczas gdy np Belgię, Holandię, Niemcy i Chiny uznał za laickie i liberalne społeczeństwa stawiające na pragmatyzm i rozumowe podejście do rozwiązywania problemów. Okazuje się, że również my, choć jedynie co piąty singiel, stawiamy rozum przed sercem.
Jak pomóc szczęściu i wybrać partnera na stałe?
Psycholog i seksuolog kliniczny dr n.hum. Dariusz P. Skowroński podpowiada jak pogodzić pragmatyków i normatywistów: Gdy zakochanie trwa, przeciwności, np. w postaci barier społecznych czy fizycznych potęgują namiętność. Poza tym zakochanie jest widoczne w chemii naszego mózgu. Aktywizuje się układ nagrody, wytwarzane jest więcej dopaminy, uaktywnia się jądro ogoniaste. Niestety, zakochanie tak jak nagle przyszło, tak nagle może się ulotnić. Z badań neurobiologów wynika, że średnio może trwać około siedemnastu miesięcy. Obserwacja rzeczywistości to potwierdza. Oczywiście zakochanie to początek wspólnej drogi danej pary. Może przerodzić się w stały związek oparty już na innych więzach, takich jak wzajemna akceptacja, wspólnota celów, interesów, poczucie zjednoczenia, poczucie odpowiedzialności. (...) Analizując związki trwałe i deklarujące wieloletnie szczęście, obraz, który wyłania się wskazuje, iż podobieństwa w kwestiach fundamentalnych, a różnice w sprawach drugorzędowych są „receptą szczęścia”.