Włosy mogą być dumą, jak i udręką dla właścicielki. Jedne z nas mają fart i rodzą się z idealnymi, a inne muszą zainwestować mnóstwo szmalu, a efekt mizerny. Moje z natury były słabe, wypadające garściami, o burym nijakim kolorze, co zmusiło mnie do podjęcia radykalnych działań. Fryzjerzy już za młodu nie raz zniszczyli mi je doszczętnie, stąd moja chęć do samonauki i poszukiwania rozwiązań swoich problemów.
Czy możliwe jest zejście do blondu bez użycia rozjaśniacza? No pewnie! Szkoda że nie wiedziałam o tym cztery lata temu robiąc ombre… rozjaśniacz doprowadził wtedy do tego że włosy kruszyły się w oczach.
Zdjęcie ku ostrzeżeniu:
Metoda którą dziś zaprezentuje wymaga czasu i cierpliwości, nie jest to bowiem efekt z dnia na dzień. No chyba że jesteś jeszcze posiadaczką naturalnego koloru włosów…
Potrzeba nam:
- blond farba obojętnie jakiej firmy, testowałam od drogeryjnych przez profesjonalne. Efekt zawsze utrzymuje się ten sam. Pamiętać należy tylko by miała zapis „kolor trwały”, nie wiem jak u innych, ale na moich włosach te bez amoniakowe nie zostawiają koloru, bez względu czy na odroście, czy na części farbowanej.
- rumianek,
- fioletowy szampon,
- szampon typowy dla blondynek.
Zastosowanie:
Jeśli jesteśmy posiadaczkami jeszcze włosów naturalnego koloru to jesteśmy praktycznie na mecie. Już widzę jak podpadam fryzjerkom ale… blond chwyci nam nawet jeśli mamy włosy typowo polskie mysio-czarne! Nie wiem czego fryzjerki wmawiają że potrzebny rozjaśniacz, może żeby więcej zarobić? Warto wybrać podczas zakupów jaśniejszy odcień, bo zawsze na włosach wyjdzie ton ciemniejszy.
Moje włosy rosną jak szalone nawet 2cm na miesiąc, więc gdy znowu miałam złamane serce postanowiłam znów wprowadzić jakąś zmianę w sobie. Padło na włosy. Miałam wtedy farbowane na czerwono, co w przeciągu dwóch czasem trzech tygodni spływało do ohydnego spranego, nudnego rudego.
Gdy pierwszy raz położyłam blond farbę, lekko to ochłodziło ten nijaki rudy, stał się całkiem brązowy. Pamiętając doświadczenie przy ombre, w momencie gdy moje włosy były czarno-rude, zejść do brązowo-blond pomagała mi płukanka rumiankowa i szampon fioletowy.
Przepis na płukankę rumiankową:
- litr wody
- dwie saszetki rumianku (dostępny nawet w osiedlowych spożywczakach, zwracamy uwagę na skład)
Wrzucamy saszetki rumianku do gotującej się już wody, i gotujemy około 5 min. Czekamy aż woda wystygnie, i naparem jako ostatnie płukanie stosujemy na włosy. Nie częściej niż dwa razy w tygodniu bo przedawkowanie również może doprowadzić do tego że włosy zaczną się kruszyć.
W połączeniu z szamponem fioletowym, ja stosuję marki Joanna Profesjonał i jestem zadowolona, pozbywamy się rudych odcieni. Również nie należy tu nadużywać, bo zawiera silne SLS i może wysuszać włosy. Umiar musi być, dlatego już na początku mówiłam że nie jest to sposób dla niecierpliwych.
Odkąd zaczęłam dodatkowo stosować szampon dla blondynek marki Isana, odżywki oczywiście do włosów farbowanych, zauważyłam piękny połysk i refleksy jak na okładkach gdzie występują złote blondynki. Pomyśleć że żyłam z nieświadomością przez tyle lat, a za młodu jeszcze dałam jednej z fryzjerek włosy spalić rozjaśniaczem aby uzyskać blond pasemka…
Wnioski:
- nie trzeba farbować się co miesiąc, sama farba to nie wszystko,
- raz, max dwa razy w tygodniu płukanka rumiankowa + szampon fioletowy = precz rudościom,
- nakładanie blond farby stopniowo „wybija” stary kolor, z każdym farbowaniem robi się jaśniejszy,
- szampony dla blondynek nadają złote refleksy.
W ten oto sposób z rudego, przez buro-brązowe, zeszłam do upragnionego ciemnego blondu.
Czy możliwe jest zejście do blondu bez użycia rozjaśniacza? No pewnie! Szkoda że nie wiedziałam o tym cztery lata temu robiąc ombre… rozjaśniacz doprowadził wtedy do tego że włosy kruszyły się w oczach.
Zdjęcie ku ostrzeżeniu:
Metoda którą dziś zaprezentuje wymaga czasu i cierpliwości, nie jest to bowiem efekt z dnia na dzień. No chyba że jesteś jeszcze posiadaczką naturalnego koloru włosów…
Potrzeba nam:
- blond farba obojętnie jakiej firmy, testowałam od drogeryjnych przez profesjonalne. Efekt zawsze utrzymuje się ten sam. Pamiętać należy tylko by miała zapis „kolor trwały”, nie wiem jak u innych, ale na moich włosach te bez amoniakowe nie zostawiają koloru, bez względu czy na odroście, czy na części farbowanej.
- rumianek,
- fioletowy szampon,
- szampon typowy dla blondynek.
Zastosowanie:
Jeśli jesteśmy posiadaczkami jeszcze włosów naturalnego koloru to jesteśmy praktycznie na mecie. Już widzę jak podpadam fryzjerkom ale… blond chwyci nam nawet jeśli mamy włosy typowo polskie mysio-czarne! Nie wiem czego fryzjerki wmawiają że potrzebny rozjaśniacz, może żeby więcej zarobić? Warto wybrać podczas zakupów jaśniejszy odcień, bo zawsze na włosach wyjdzie ton ciemniejszy.
Moje włosy rosną jak szalone nawet 2cm na miesiąc, więc gdy znowu miałam złamane serce postanowiłam znów wprowadzić jakąś zmianę w sobie. Padło na włosy. Miałam wtedy farbowane na czerwono, co w przeciągu dwóch czasem trzech tygodni spływało do ohydnego spranego, nudnego rudego.
Gdy pierwszy raz położyłam blond farbę, lekko to ochłodziło ten nijaki rudy, stał się całkiem brązowy. Pamiętając doświadczenie przy ombre, w momencie gdy moje włosy były czarno-rude, zejść do brązowo-blond pomagała mi płukanka rumiankowa i szampon fioletowy.
Przepis na płukankę rumiankową:
- litr wody
- dwie saszetki rumianku (dostępny nawet w osiedlowych spożywczakach, zwracamy uwagę na skład)
Wrzucamy saszetki rumianku do gotującej się już wody, i gotujemy około 5 min. Czekamy aż woda wystygnie, i naparem jako ostatnie płukanie stosujemy na włosy. Nie częściej niż dwa razy w tygodniu bo przedawkowanie również może doprowadzić do tego że włosy zaczną się kruszyć.
W połączeniu z szamponem fioletowym, ja stosuję marki Joanna Profesjonał i jestem zadowolona, pozbywamy się rudych odcieni. Również nie należy tu nadużywać, bo zawiera silne SLS i może wysuszać włosy. Umiar musi być, dlatego już na początku mówiłam że nie jest to sposób dla niecierpliwych.
Odkąd zaczęłam dodatkowo stosować szampon dla blondynek marki Isana, odżywki oczywiście do włosów farbowanych, zauważyłam piękny połysk i refleksy jak na okładkach gdzie występują złote blondynki. Pomyśleć że żyłam z nieświadomością przez tyle lat, a za młodu jeszcze dałam jednej z fryzjerek włosy spalić rozjaśniaczem aby uzyskać blond pasemka…
Wnioski:
- nie trzeba farbować się co miesiąc, sama farba to nie wszystko,
- raz, max dwa razy w tygodniu płukanka rumiankowa + szampon fioletowy = precz rudościom,
- nakładanie blond farby stopniowo „wybija” stary kolor, z każdym farbowaniem robi się jaśniejszy,
- szampony dla blondynek nadają złote refleksy.
W ten oto sposób z rudego, przez buro-brązowe, zeszłam do upragnionego ciemnego blondu.
Autor:
Ana „Leyraa” Mieszkowska
Blog: leyraa.com
Sklep: leyraa-shop.pl