Jennifer L. Scott wyjechała na wymianę studencką do Francji, gdzie za sprawą uprzejmości rodziny Chic mogła zamieszkać w ich domu. Jako rodowita Kalifornijka mogła przyglądać się każdego dnia ich codzienności i uczyć bycia chic. Jej życie w Kalifornii wyglądało zupełnie inaczej. Dzięki temu, że odebrała od Madame Chic kilkanaście mądrych lekcji, powstała jej pierwsza książka „Lekcje Madame Chic”.
„Opowieść o tym, jak z szarej myszki stałam się ikoną stylu”
Tak brzmi podtytuł pierwszej książki Jennifer L. Scott. Zabawna, wciągająca, mądra opowieść o tym, jak można celebrować codzienność i czerpać przyjemność z przyziemnych obowiązków. Jednocześnie wskazuje wiele istotnych kwestii w tym, jak zachować się w towarzystwie, jak podejmować gości, jak na co dzień dbać o siebie i swoją rodzinę.
Wyobrażacie sobie, żeby do posiłku usiąść wraz z wszystkimi domownikami i nie gapić się w tym czasie w komórki czy tablety. Tak właśnie dziś wygląda nasza codzienność, a przecież może być inaczej. Gdyby tak usiąść do pięknie przygotowanego stołu, bez pośpiechu zjeść posiłek delektując się nim, a w międzyczasie prowadzić konwersację z innymi uczestnikami posiłku, to naprawdę byłoby coś.
A gdyby tak zamiast szafy pełnej ciuchów mieć ich dosłownie 10, które będą do siebie pasowały? Można by było zestawiać je w różne kombinacje, nie spędzać godzin przed szafą marudząc, że nie mamy się w co ubrać, a i tak wyglądać stylowo i szykownie. Wyobrażacie to sobie?
Jennifer L. Scott również zwraca uwagę na to, że Francuzki uwielbiają make up no make up, czyli podkreślenie swojej urody przy użyciu minimalnej ilości kosmetyków w taki sposób, by wyglądać jak najbardziej naturalnie. Dla prawdziwej Amerykanki zapewne to było zderzenie z rzeczywistością, że można nie nakładać na twarz tony podkładu, tuszu i cieni do powiek.
W poradniku tym znajdziecie jeszcze wiele cennych wskazówek, dzięki którym możecie zmienić swoje życie na prostsze, przyjemniejsze, weselsze. Odkrywanie codziennych przyjemności, życie z pasją czy wprowadzenie etykiety to tylko kilka z tych, o których warto sobie przypomnieć.
„W domu Madame Chic, czyli jak urządzić przytulne mieszkanie i celebrować codzienność”
Jennifer L. Scott po spektakularnym sukcesie pierwszej książki napisała drugi poradnik „W domu Madame Chic”. W nim skupiła się na tym, jak dbać o to, by mieszkanie wyglądało czysto, schludnie i stylowo. Dodatkowo opowiedziała o codziennych przyjemnościach, przyziemnych obowiązkach, które wcale nie muszą być nudne i męczące.
Za sprawą madame Chic Jennifer założyła również swojego bloga „Koneserka codzienności”, gdzie można znaleźć wiele cennych rad i wskazówek na celebrowanie każdego dnia. Jednak najważniejsze przesłanie jej poradników jest takie: „Jesteś jedyną osobą w pełni kwalifikującą się do tego, by być koneserką własnego życia”. Trudno się z tym nie zgodzić, prawda?
Jennifer poświęciła sporo czasu na uświadomienie czytelnikowi tego, że nad każdym bałaganem można zapanować, a sprzątać powinno się codziennie po trochę. Robienie porządków na bieżąco przydaje się, kiedy niespodziewanie pojawiają się goście. Wtedy mieszkanie jest w miarę ogarnięte i to niewielkim wysiłkiem. Jednak to, na co autorka zwraca uwagę w dalszej części, jest również istotne. „Nikt nie ma prawa przerzucać na ciebie całego ciężaru utrzymania domu. Zaproś wszystkich do stołu i zróbcie rodzinną naradę. Podaj ciasto i herbatę – to pomoże złagodzić napięcia – i zdecydujcie, za co będzie odpowiadał każdy członek rodziny.” Czy tylko mi to wydaje się piękne? Ciasto i herbata zadziałają rozpraszająco, gdy tymczasem będzie ustalany plan codziennego sprzątania dla każdego z domowników. Ja jestem za, ponieważ nikt nie powiedział, że to na głowie kobiety powinny być wszystkie domowe obowiązki – pranie, gotowanie, sprzątanie, robienie zakupów, opieka nad dziećmi i tysiące innych niecierpiących zwłoki. A gdzie w tym wszystkim jest czas na codziennie przyjemności i relaks?
CZYTAJ TAKŻE: Viktor E. Frankl „Człowiek w poszukiwaniu sensu”, czyli po burzy zawsze wychodzi słońce
„Ciesz się codziennymi czynnościami tradycyjnie uważanymi za prozaiczne, a twoje dzieci będą robiły to samo”. Wypróbowane! Jeśli ja z uśmiechem składam zabawki, od razu pojawia się przy mnie mój synek, który myśli, że to taka nowa zabawa i pomaga mi sprzątać. Jeśli jeszcze nie testowaliście tego, to koniecznie spróbujcie, bo krzyki i szantaż na dzieci słabo działają. Tu potrzeba jest sprytu, by osiągnąć zamierzony cel!
Na koniec wspomnę Wam jeszcze o tym, co Jennifer nazwała „syndromem bezdomnej”. Każdy z nas gromadzi jakieś stare, często nikomu już niepotrzebne rzeczy na wypadek, gdyby kiedyś miały się przydać. To faktycznie syndrom bezdomnej, bo te rzeczy z reguły nigdy nikomu nie są potrzebne. Zajmują natomiast miejsce, wywołują nieporządek i zbierają na sobie tony kurzu. Więc dziewczyny bierzemy się do roboty – oczyszczamy swoje mieszkanie z niepotrzebnych gratów, dzięki czemu oczyścimy również przestrzeń, w której spędzamy najwięcej czasu. Od razu lepiej będziemy się czuć w takim mieszkaniu, a i rzeczy do sprzątania będzie znacznie mniej. Czego sobie i Wam życzę, Kochane!