Komisarz Maria Byszewska zostaje przydzielona do sprawy zaginięcia czteroletniego chłopca o imieniu Kacper. Na jarmarku, w tłumie ludzi, w hałasie wystarczy chwila nieuwagi matki, by spuszczony z oczu mały chłopiec zniknął bez śladu. Nikt nic nie widział, nikt nic nie wie…
Długo skrywane tajemnice
Zaginięcie dziecka to przede wszystkim walka z czasem, ponieważ każda przemijająca godzina zmniejsza szanse na odnalezienie dziecka żywego. Pani komisarz nie ma łatwo – nie ma świadków, nikt nic nie widział podejrzanego, a miejski monitoring na nic się nie zdał, gdyż nie zarejestrował żadnego mężczyzny, szamoczącego się dzieckiem.
Nie trzeba długo czekać na zgłoszenie kolejnego tajemniczego zniknięcia chłopca w podobnym wieku. Szef wydziału kryminalnego nie mając pewności czy obie sprawy się ze sobą łączą, oddelegowuje do rodziców drugiego chłopca komisarza Falskiego. W jednym czasie prowadzone są zatem dwie sprawy i w żadnej z nich nikt nic nie widział i nikt nic nie wie. Czy one się ze sobą łączą? Czy mają jakiś wspólny mianownik?
W tle tych historii pojawia się również wątek obyczajowy, którego głównym bohaterem jest syn komisarz Byszewskiej - Szot. Niegdyś uwikłany w uzależnienie narkotykowe, zostaje przydzielony do pomocy Falskiemu. Czy podoła powierzonym mu zadaniom?
„Pod powierzchnią” to doskonała opowieść obyczajowa, którą czyta się jednym tchem. Akcja jest żwawa, wciągająca, a zakończenie historii i rozwiązanie zagadki kryminalnej wcale nie jest takie oczywiste. Ta książka zrobiła dobrą robotę, ponieważ po jej przeczytaniu z ogromną ciekawością sięga się po serial. W takiej kolejności życzę Wam spędzenia wolnego popołudnia lub weekendu, jeśli jeszcze nie mieliście okazji poznać bezkompromisowej komisarz Byszewskiej.